W listopadzie 2013 r. na Maćka subkonto w fundacji „Zdążyć z Pomocą” wpłynęły pieniążki z 1%. W tym roku aż 601 Fantastycznych Osób, którym los Maćka nie jest obojętny, przekazało 1% na jego rehabilitację. Ponownie jak w latach ubiegłych nie mamy dostępu do danych osobowych Darczyńców, mamy jednak listę urzędów skarbowych, z których pochodzą wpłaty, więc choć w ten sposób chcielibyśmy podziękować wszystkim osobom które nam pomagają.
Podziękowania za 2013
W listopadzie 2013 r. na Maćka subkonto w fundacji „Zdążyć z Pomocą” wpłynęły pieniążki z 1%. W tym roku aż 601 Fantastycznych Osób, którym los Maćka nie jest obojętny, przekazało 1% na jego rehabilitację. Ponownie jak w latach ubiegłych nie mamy dostępu do danych osobowych Darczyńców, mamy jednak listę urzędów skarbowych, z których pochodzą wpłaty, więc choć w ten sposób chcielibyśmy podziękować wszystkim osobom które nam pomagają.
TURNUS 5
TRATWA 26.05-08.06.2013
Po raz kolejny Tratwa. Tym razem po raz pierwszy pojechaliśmy jak było ciepło – zupełnie inaczej. Dużo mogliśmy siedzieć na powietrzu, czy to huśtawki czy piaskownica, albo spacery.
Plan dnia: na początku p. pedagog Małgosia lub logopeda p. Teresa, hipoterapia z c. Asią, chwila wytchnienia na toaletę i bułkę (mają tu pyszne bułeczki maślane), potem Terapia Master z c. Anią, zupa, Terapia Ręki z c. Żanetą, godzina przerwy – mogliśmy korzystać z ładnej pogody: bawić się i opalać. Potem ciągiem kombinezony z c. Asią, masaż z c. Kasią i pająk z c. Jolą. Na sam koniec zajęcia grupowe i kilka razy pieski, jak zwykle cierpliwe i odporne na „miłość i pieszczoty” dzieci.
30.05 była dyskoteka, 01.06 w sobotę ognisko i pyszne kiełbaski. W niedzielę pojechaliśmy do Torunia – piernikowego miasta. W poniedziałek po zajęciach była hipoterapia dla rodziców. Dzięki niej zrozumieliśmy jak ciężką pracę wykonują nasze dzieciaki na koniach – niby tylko siedzą i nic nie robią, a to trzeba się bardzo napracować, żeby nie spaść i wykonywać jeszcze polecenia. 04.06 była olimpiada dla dzieci i rodziców. Wszyscy w niej bardzo aktywnie uczestniczyli, była fantastyczna zabawa.
Tym razem może bez spektakularnych sukcesów, nie mniej jednak widzę (i nie tylko ja) różnicę w naszym Maćku. Te turnusy są niezastąpione.
Po raz kolejny Tratwa. Tym razem po raz pierwszy pojechaliśmy jak było ciepło – zupełnie inaczej. Dużo mogliśmy siedzieć na powietrzu, czy to huśtawki czy piaskownica, albo spacery.
Plan dnia: na początku p. pedagog Małgosia lub logopeda p. Teresa, hipoterapia z c. Asią, chwila wytchnienia na toaletę i bułkę (mają tu pyszne bułeczki maślane), potem Terapia Master z c. Anią, zupa, Terapia Ręki z c. Żanetą, godzina przerwy – mogliśmy korzystać z ładnej pogody: bawić się i opalać. Potem ciągiem kombinezony z c. Asią, masaż z c. Kasią i pająk z c. Jolą. Na sam koniec zajęcia grupowe i kilka razy pieski, jak zwykle cierpliwe i odporne na „miłość i pieszczoty” dzieci.
30.05 była dyskoteka, 01.06 w sobotę ognisko i pyszne kiełbaski. W niedzielę pojechaliśmy do Torunia – piernikowego miasta. W poniedziałek po zajęciach była hipoterapia dla rodziców. Dzięki niej zrozumieliśmy jak ciężką pracę wykonują nasze dzieciaki na koniach – niby tylko siedzą i nic nie robią, a to trzeba się bardzo napracować, żeby nie spaść i wykonywać jeszcze polecenia. 04.06 była olimpiada dla dzieci i rodziców. Wszyscy w niej bardzo aktywnie uczestniczyli, była fantastyczna zabawa.
Tym razem może bez spektakularnych sukcesów, nie mniej jednak widzę (i nie tylko ja) różnicę w naszym Maćku. Te turnusy są niezastąpione.
Logopeda, pedagog, terapia ręki i masaż – tym razem terapia stopy.
Z ciocią Jolą na pająku:
Z ciocią Asią w kombinezonie:
Z ciocią Anią podczas Terapii Master:
Hipoterapia:
Zajęcia grupowe:
Szaleństwa z pieskami:
To i owo... (występ klownów, wycieczka do Torunia, basen z kulkami, ognisko i inne...)
DYPLOM:
TURNUS 4
TRATWA 01.04 – 13.04.2013
Po raz kolejny turnus w Tratwie. Tym razem tuż po świętach Wielkanocnych, a właściwie jeszcze w Święta jechaliśmy. Tym razem kameralnie, tylko 9 dzieci.
Zajęcia te co zawsze, najpierw masaż delikatnymi dłońmi cioci Asi, potem godzina w kombinezonie i pedagog/logopeda zamiennie. Chwila na przebranie i koniki z kolejną ciocią Asią. Mieliśmy szczęście i przyjemność jako pierwsi wypróbować nowego konika – Tofika. Ma wspaniałego delfinka na zadzie, zobaczcie sami na zdjęciu. Pyszna zupka, a po niej Terapia Ręki z ciocią Jolą. Dłuższa chwila na zebranie sił i Terapia Master oraz pająk z ciocią Anią. Po tym całym wysiłku smaczny obiadek i coś przyjemnego – zajęcia grupowe prowadzone przez ciocię Jolę, fajnie jej wychodziły, choć (jak mówiła) to jej początki. Było wesoło i dużo śpiewaliśmy. W pierwszym tygodniu dwa razy były zajęcia z pieskami. Tym razem Maćka największym zainteresowaniem cieszyła się ... smycz :) Pies był fajnym, aczkolwiek nie do końca potrzebnym jej przedłużeniem. No cóż... Najważniejsze, że chętnie chodził trzymając się smyczy. W drugim tygodniu była dyskoteka, pyszne ciasteczka i balony... Nowością w ośrodku jest basen z kulkami. Tak ślicznych i wyrazistych kulek nie widziałam nigdzie. Trzymamy kciuki, aby sala do integracji sensorycznej wypaliła – bardzo byśmy chcieli.
Kolejny turnus, na którym Maciek mniej płakał. Najgorzej było na pająku. Nie poddawał się dość długo, choć czasem dawał się przekupić wibrującą myszką i lizakiem - dobrze, że mama miała zapasy ;) Jeszcze w kombinezonie zdarzały się smutne minki i łezki, szczególnie, jak ciocia Asia kazała „podpierać ścianę” i ciągnąc za paski odrywała go i kazała stać „bez trzymanki”. To było trudne. Na koniu był praktycznie uśmiechnięty. Były dni, że nawet współpracował i wykonywał polecenia cioci Asi – sukces!
Największym jednak osiągnięciem Maćka jest picie przez słomkę. Walczyliśmy o tę umiejętność już od dawna, niestety do tej pory się nie udawało - odpuściliśmy i to chyba było Maćkowi potrzebne. Na turnusie spróbowaliśmy ponownie i UWAGA za drugim podejściem się udało! Nawet nie wiecie jak się wszyscy z tego cieszymy! Poza samą umiejętnością, która jest przydatna, Maciek pije dużo więcej, bo do tej pory pił bardzo mało. Motywacją były dla nas inne dzieciaki pijące tak ładnie przez słomkę i z kubeczków.
Niestety Maciek ostatniego dnia dostał gorączkę, dość wysoką więc był „traktowany” łagodnie, choć nikt mu zupełnie nie odpuścił. Podejrzewam, że było to spowodowane przemęczeniem, co później poskutkowało półtoratygodniowym przeziębieniem i to dość poważnym jak na choroby z ostatnich dwóch lat.
Jak zwykle wróciliśmy naładowani pozytywnymi emocjami i pełni energii do dalszej walki!
Przy okazji ponownie dziękujemy wszystkim za 1%, to tylko dzięki Waszym wpłatom możemy korzystać z dobrodziejstw jakie dają turnusy rehabilitacyjne.
Pająk z ciocią Anią
Odpoczynek w kulkach
Dyskoteka
Wycieczka do Torunia i muzeum żywego piernika
Hydroterapia w wersji mini i poskramianie węża
Po raz kolejny turnus w Tratwie. Tym razem tuż po świętach Wielkanocnych, a właściwie jeszcze w Święta jechaliśmy. Tym razem kameralnie, tylko 9 dzieci.
Zajęcia te co zawsze, najpierw masaż delikatnymi dłońmi cioci Asi, potem godzina w kombinezonie i pedagog/logopeda zamiennie. Chwila na przebranie i koniki z kolejną ciocią Asią. Mieliśmy szczęście i przyjemność jako pierwsi wypróbować nowego konika – Tofika. Ma wspaniałego delfinka na zadzie, zobaczcie sami na zdjęciu. Pyszna zupka, a po niej Terapia Ręki z ciocią Jolą. Dłuższa chwila na zebranie sił i Terapia Master oraz pająk z ciocią Anią. Po tym całym wysiłku smaczny obiadek i coś przyjemnego – zajęcia grupowe prowadzone przez ciocię Jolę, fajnie jej wychodziły, choć (jak mówiła) to jej początki. Było wesoło i dużo śpiewaliśmy. W pierwszym tygodniu dwa razy były zajęcia z pieskami. Tym razem Maćka największym zainteresowaniem cieszyła się ... smycz :) Pies był fajnym, aczkolwiek nie do końca potrzebnym jej przedłużeniem. No cóż... Najważniejsze, że chętnie chodził trzymając się smyczy. W drugim tygodniu była dyskoteka, pyszne ciasteczka i balony... Nowością w ośrodku jest basen z kulkami. Tak ślicznych i wyrazistych kulek nie widziałam nigdzie. Trzymamy kciuki, aby sala do integracji sensorycznej wypaliła – bardzo byśmy chcieli.
Kolejny turnus, na którym Maciek mniej płakał. Najgorzej było na pająku. Nie poddawał się dość długo, choć czasem dawał się przekupić wibrującą myszką i lizakiem - dobrze, że mama miała zapasy ;) Jeszcze w kombinezonie zdarzały się smutne minki i łezki, szczególnie, jak ciocia Asia kazała „podpierać ścianę” i ciągnąc za paski odrywała go i kazała stać „bez trzymanki”. To było trudne. Na koniu był praktycznie uśmiechnięty. Były dni, że nawet współpracował i wykonywał polecenia cioci Asi – sukces!
Największym jednak osiągnięciem Maćka jest picie przez słomkę. Walczyliśmy o tę umiejętność już od dawna, niestety do tej pory się nie udawało - odpuściliśmy i to chyba było Maćkowi potrzebne. Na turnusie spróbowaliśmy ponownie i UWAGA za drugim podejściem się udało! Nawet nie wiecie jak się wszyscy z tego cieszymy! Poza samą umiejętnością, która jest przydatna, Maciek pije dużo więcej, bo do tej pory pił bardzo mało. Motywacją były dla nas inne dzieciaki pijące tak ładnie przez słomkę i z kubeczków.
Niestety Maciek ostatniego dnia dostał gorączkę, dość wysoką więc był „traktowany” łagodnie, choć nikt mu zupełnie nie odpuścił. Podejrzewam, że było to spowodowane przemęczeniem, co później poskutkowało półtoratygodniowym przeziębieniem i to dość poważnym jak na choroby z ostatnich dwóch lat.
Jak zwykle wróciliśmy naładowani pozytywnymi emocjami i pełni energii do dalszej walki!
Przy okazji ponownie dziękujemy wszystkim za 1%, to tylko dzięki Waszym wpłatom możemy korzystać z dobrodziejstw jakie dają turnusy rehabilitacyjne.
Masaż u cioci Asi
Zajęcia w kombinezonie z ciocią Asią
Zajęcia z terapii ręki, pedagogiem i logopedą
Terapia Master z ciocią Anią
Pająk z ciocią Anią
Hipoterapia z ciocią Asią
Dogoterapia, czyli psie przytulańce
Zajęcia grupowe
Odpoczynek w kulkach
Dyskoteka
Wycieczka do Torunia i muzeum żywego piernika
Hydroterapia w wersji mini i poskramianie węża
Pamiątkowe zdjęcie (dziewczyny i dzieciaki – cudowni byliście!)
DYPLOM
TURNUS 3 - Opus
OPUS II w Grudziądzu 04.03-15.03.2013
Tym razem postanowiliśmy wypróbować inny ośrodek. Dowiedzieliśmy się o nim od mamy bliźniaków. Zadzwoniłam pod koniec stycznia, a termin dostaliśmy już na początek marca – szok! W ośrodku są dwa połączone ze sobą pokoje, gdzie może nocować 5 dzieciaków z rodzicami. Jest łazienka z prysznicem,z plastikowymi osłonami (całkowicie nieprzemyślane – ja miałam problem z kąpaniem Maćka, nie mam pojęcia jak radzą sobie mamy większych lub mniej sprawnych dzieciaków).
Zajęcia codziennie inaczej ułożone, 2 x po pół godziny ćwiczeń, masaż, pedagog, psycholog, logopeda i terapia zajęciowa. Do tego w drugim tygodniu doszedł nam hydromasaż (chyba najlepsza sprawa). Poza ćwiczeniami i masażem pozostałe zajęcia były w większych grupach, co niestety dla Maćka jest niezbyt korzystne. Maciek nie przymuszony nie pracuje zbyt chętnie, trzeba z nim pracować 1 na 1, kierować rączkami, niestety nie wykonuje chętnie poleceń (części nie rozumie, części nie potrafi, a części po prostu nie chce).
Kolejne doświadczenia za nami, kolejne wspaniałe osoby poznane i niestety najprawdopodobniej już tam nie pojedziemy.
Tym razem postanowiliśmy wypróbować inny ośrodek. Dowiedzieliśmy się o nim od mamy bliźniaków. Zadzwoniłam pod koniec stycznia, a termin dostaliśmy już na początek marca – szok! W ośrodku są dwa połączone ze sobą pokoje, gdzie może nocować 5 dzieciaków z rodzicami. Jest łazienka z prysznicem,z plastikowymi osłonami (całkowicie nieprzemyślane – ja miałam problem z kąpaniem Maćka, nie mam pojęcia jak radzą sobie mamy większych lub mniej sprawnych dzieciaków).
Zajęcia codziennie inaczej ułożone, 2 x po pół godziny ćwiczeń, masaż, pedagog, psycholog, logopeda i terapia zajęciowa. Do tego w drugim tygodniu doszedł nam hydromasaż (chyba najlepsza sprawa). Poza ćwiczeniami i masażem pozostałe zajęcia były w większych grupach, co niestety dla Maćka jest niezbyt korzystne. Maciek nie przymuszony nie pracuje zbyt chętnie, trzeba z nim pracować 1 na 1, kierować rączkami, niestety nie wykonuje chętnie poleceń (części nie rozumie, części nie potrafi, a części po prostu nie chce).
Kolejne doświadczenia za nami, kolejne wspaniałe osoby poznane i niestety najprawdopodobniej już tam nie pojedziemy.
Maciek na masażu, podczas nauki chodu przy drążku i u cioci Dorotki - pedagoga
Najprzyjemniejsza część wyjazdu - hydroterapia
Subskrybuj:
Posty (Atom)